"Wanda Badowska - Twarowska obchodzi jubileusz 30-lecia twórczej działalności. Studia na Wydziale Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych ukończyła w 1977 roku, uzyskując dyplom pod kierunkiem prof. Andrzeja Rudzińskiego (do dziś wspomina wspaniałą atmosferę panującą w kierowanej przez niego pracowni!) Dwa lata wcześniej miała pierwszą indywidualną wystawę w Garwolińskim Ośrodku Kultury. Rok 1975 należy zatem uznać za datę faktycznego debiutu autorki.
We wczesnym okresie twórczości wypowiadała się głównie w finezyjnych i pracochłonnych technikach metalowych. Preferowała akwafortę i akwatintę. Sporadycznie, jak to miało miejsce w zrealizowanym w kolorze cyklu "Poszukiwanie"(1980 r.), stosowała linoryt. Poznała również elektrotintę (1) .
Sądzę, że jedną z podstawowych cech charakteryzujących twórczość Wandy jest obecność wątków zrodzonych z jej osobistych przeżyć, doznań, przemyśleń. Zanim wprowadziła wspaniałe konie do swoich kompozycji, poznała je z autopsji i pokochała ich urodę, temperament, wrażliwość. Zaprzyjaźniona z rzeźbiarką Anną Dębską, była częstym gościem w jej stadninie. Uprawiała również jazdę konną.
A więc konie.. Uosobienie siły, witalności, swobody, romantycznego zrywu. Ukazane w galopie, niekiedy niemal tratują patrzącego. Wolne i dzikie lub brutalnie poskromione, zniewolone, jak w przejmującej pracy, w której gruby sznur więźi powalonego rumaka i drobne, nagie ciało dziewczyny. Występujące w różnych wariantach zestawienie potężnej bryły wspaniałego zwierzęcia z kobiecym aktem, buduje dramatyzm kompozycji.
Od początku ujawniała skłonność do rozwijania tematów w cykle opatrywane zazwyczaj zwięzłymi, ale sugestywnymi tytułami, takimi jak "Filozofia istnienia człowieka" (1977 r.), "Zatrzymać czas" (1978 r.), "Refleksje" (1979 r.). O trafności formułowania nazw zapowiadających emocjonalną zawartość prac można przekonać się na przykładzie zrealizowanej w 1979 r. serii grafik pt.: "Sentymenty". Melancholijne rozważanie nad nieuchronnym przemijaniem, ślady czułych wspomnień. Modrzewiowy dworek w kleszczach szklanych ramion wieżowca ("Pamiętasz"). Młoda para odjeżdżająca w bezczas w bryczce mknącej przez ukwieconą łąkę, a nad nimi drapieżna sylwetka nowoczesnego samolotu ("Zagubienie").
Grafiki Wandy Badowskiej-Twarowskiej odznaczają się, obok walorów czysto formalnych świadczących o warsztatowym kunszcie, bogactwem wieloznacznych treści, których odczytanie autorka powierza wrażliwości widza. Oto jeden z przykładów interpretacji, tym cenniejszy, że dokonany przez artystę plastyka: "Widzę jak płaszczyzny grafik Wandy, dzielą się na powierzchnie białe i czarne(...)Myślę, że jest to symbol podstawowych rozpoznań naszego bytu. Codzienność naszego istnienia to płaszczyzna biała - czas sprzed naszego istnienia i po naszym istnieniu to płaszczyzna czarna. W płaszczyznach tych, szczególnie ciemnych, konwulsyjne formy rodzą się i giną (...)Odbywa się proces walki o istnienie! Pokazane są tu symbolicznie dwa krańce naszego losu- narodziny i śmierć. Optymizmem w zapisie graficznym utworów Wandy, jest walka przeciw chaosowi ludzkiej egzystencji, przeciw naszym lękom." ( Henryk Błachnio , wstęp do folderu wystawy grafiki Wandy Badowskiej, "Galeria na Pięknej", Warszawa, 1978 r.).
W latach 1978-81 powstał cykl ceramik i rysunków pod wspólnym tytułem "Człowiek Ziemi". Była to oryginalna, bardzo osobista, wyrażona w języku symboli i poetyckich metafor, wypowiedź podejmująca niełatwy temat ekologii. Ceramiczne formy z wypalonej glinki, pokryte szkliwem o kremowo białej barwie, mają kształt prostopadłościanów o różnych przekrojach i wysokości. Elementami łagodzącymi surowość pojemników są: dekoracyjny fryz biegnący wzdłuż ich górnej krawędzi oraz pokrywka z uchem w postaci pierścienia. W utrzymanych w wyrafinowanej gamie perłowych szarości pracach na papierze, spotkamy niezwykłe pejzaże, wykreowane rysunkiem zachowującym subtelny, wręcz zwiewny, ślad ołówka o różnej grubości grafionu. W wizyjne, zamglone, przesycone powietrzem i rozproszonym światłem przestrzenie, zostały wprowadzone wizerunki autorskich form ceramicznych. Odrealnione, pozbawione funkcji użytkowych, pełnią rolę symboliczną, stają się fantomami architektury. Niczym fatamorgana wyłaniają się z nieogarnionego wzrokiem łanu falujących kłosów, pogrążają się w morzu pod bezkresem obojętnego nieba, strzelają w górę pniami brzóz. Udają kolumny, nagrobki, zegary. Budują widmowe miasta, ale też pokazują ich nieuchronną zagładę. W niezmąconej ciszy adorują uschnięte drzewo - przejmujący pomnik zamordowanej natury. W tych nostalgicznych krajobrazach nie spotkamy człowieka. Wszechobecne są za to ślady jego pozornie kreatywnej, ale w skutkach niszczycielskiej działalności. Stąd jak motto dla omawianego cyklu brzmią słowa Paula Valery: "Człowiek współczesny, w świecie, który go otacza i którego sam stanowi część nieodłączną i przemijający wytwór, podejmuje od stuleci ogromną pracę zmierzającą do wprowadzenia sztucznych przekształceń, których granic ani skutków nie może przewidzieć."( cytat zaczerpnięty z katalogu: Wanda Badowska, Ceramika rysunek, Galeria "Nowe Miasto", Warszawa 1981r.)
Swoistą "Never ending story" tworzą nasycone symbolicznymi treściami pejzaże z cyklu "Barwy Ziemi". Powstają w okresie całej twórczości. Obejmują prace olejne, akwarele, pastele i grafiki. W dorobku Wandy Badowskiej- Twarowskiej (zwłaszcza z okresu lat 1982-1998) znajdziemy liczne przykłady obrazów i rysunków nie układających się w ciągi tematyczne, lecz powstałych pod wpływem impulsu, zrodzone z potrzeby odnotowania ulotnych wrażeń. Unika dosłowności. Wybrane (nigdy przypadkowe!) fragmenty rzeczywistości - przedmioty, krajobrazy, twarze bliskich -traktuje, jako materiał wyjściowy, służący po przetworzeniu, do budowania własnej, plastycznej wizji świata. Dyplom z malarstwa zrealizowała ( z wyróżnieniem) pod kierunkiem prof. Leona Michalskiego, ale jak sama przyznaje, istotne dla niej okazały się dwa lata spędzone w pracowni kierowanej przez prof. Teresę Pągowską. Oddziaływanie silnej osobowości profesor i własne artystyczne preferencje sprawiły, że nie uległa urokom koloryzmu. W jej wczesnych obrazach odnajdziemy natomiast ekspresję i deformację charakterystyczną dla tzw. nowej figuracji. W późniejszym okresie zbliżyła się ku sztuce z kręgu metafory. Świadczy o tym, zarówno treściowa zawartość prac, jak i środki wyrazu oraz sposób ich zastosowania. Sprawnością w zakresie opanowania klasycznych technik malarskich wykazała się wykonując na zamówienie osób prywatnych w kraju i za granicą, kopie słynnych obrazów. Są wśród nich m.in.: "Grosz czynszowy" Tycjana, "Krakowskie Przedmieście" Bernarda Bellotto zw. Canaletto oraz "Judyta" Gustava Klimta.
W połowie lat dziewięćdziesiątych zainteresowała się komputerem. Stopniowo poznawała i "oswajała" kolejne programy graficzne. Zdobyte umiejętności wykorzystywała początkowo w grafice użytkowej (2) , ale wkrótce zrozumiała, że zastosowanie cyfrowej obróbki obrazu umożliwia osiągnięcie nowych, niezwykle interesujących efektów również, a może przede wszystkim, w bezinteresownej kreacji artystycznej. Wciąż eksperymentuje. Łączy w ramach jednej kompozycji elementy zaczerpnięte z własnego malarstwa, rysunku oraz fotografii (najczęściej autorstwa męża- Adama Twarowskiego, bądź wykonanych osobiście). Fragmenty przeniesione przy pomocy skanera, są uzupełniane przez partie kreślone i malowane myszką bezpośrednio na ekranie. Dodatkowe efekty uzyskuje dzięki skanowaniu materiałów o ciekawej fakturze. W procesie ciągłych prób i eksperymentów opracowała własną technikę, pozwalającą na uzyskiwanie rezultatów, trudnych, lub wręcz niemożliwych do osiągnięcia w ramach środków, którymi dysponują klasyczne dyscypliny. Pomna swych doświadczeń z okresu, kiedy to akwaforta i akwatinta stanowiła dlań podstawową formę wypowiedzi, pisała: "Obecnie w swojej twórczości zamieniłam płytę metalową na ekran komputera, ale proces twórczy pozostaje ten sam, pozostaje ta sama, silna, nagląca potrzeba przekazu. Technika, sposób wykonania to sprawy niezmiernie ważne, ale jednak służebne w stosunku do myśli. Ostatecznie w obu przypadkach decyzja o zakończeniu procesu tworzenia jest najtrudniejsza. Trzeba przerwać dalsze trawienie płyty metalowej, albo zapisać obraz i zamknąć komputer. Procesu trawienia nie da się odwrócić, na komputerze można cofnąć operacje. Te techniczne możliwości są tylko pozornymi ułatwieniami, bo wymagają od artysty świadomości, dyscypliny i szczególnej konsekwencji w podejmowaniu wielu decyzji twórczych, powodują konieczność nieustannego wyboru". (wypowiedź z 15 maja 2003 roku, zamieszczona w kwartalniku "Aspekty- Pismo Filozoficzno-Prozatorskie" )
Okres, w którym zapis cyfrowy, został zaanektowany do celów artystycznych, rozpoczął się w 1998 r. Świadczą o tym wystawy indywidualne oraz obecność jej grafik komputerowych w prezentacjach zbiorowych. Zastosowanie nowego medium wzbogaciło język plastycznej wypowiedzi, ale w warstwie znaczeniowej jej prac przetrwały wątki, które od początku znajdowały się w centrum zainteresowań artystki. Przywoływanie wspomnień, egzystencjalne niepokoje... Powróciły, utrzymane w klimacie lirycznego surrealizmu, pejzaże. Wykonana w 1998 r. grafika "Sentymenty 1" (3), nie tylko poprzez tytuł nawiązuje do cyklu, który powstał przed dwudziestu laty. Artystka użyła nowego narzędzia, ale nastrój i ideowe przesłanie pracy pozostały niezmienione. Na zatapianej przypływem i znaczonej dziwnymi śladami (odciski ryb?) nadmorskiej plaży, przetrwał fragment kamiennej budowli z wpisaną weń sylwetką, czy może duchem, konia. Użyte w kompozycji piaskowe szarości i mroczne fiolety współtworzą aurę tajemnicy. Powracają ulubione motywy: kłosy, źdźbła traw, spękana, wyjałowiona ziemia, piaski, kamienie, woda, przestrzenie z horyzontem gubiącym się w bezkresie nieba. Nie cichnie niepokój o przyszłość Zielonej Planety. Wymowa wielu prac jest wyraziście pesymistyczna. "Zagrożenia 2" (1999 r.).Wyłaniająca się z mgieł studnia nie napoi zadeptanego ugoru, nie pobudzi krążenia życiodajnych soków w łodygach uschniętych słoneczników. Zabrakło nawet słońca, do którego niegdyś zwracały swe złociste korony.. W 1999 roku powstał cykl grafik komputerowych pt.: "In memoriam". Niezwykły pomysł sportretowania ojca poprzez wizerunek jego dłoni. Ukazane na tle delikatnej siatki, lub za jej przezroczystą kurtyną, wykonują wzruszający w swej prostocie, rytuał symbolicznych gestów.
Malownicze ruiny zamku Krzyżtopór w Ujeździe dostarczyły inspiracji do powstania cyklu "Wspomnienia"(2000 r.). Na przykładzie grafik z tej serii, możemy poznać, typową dla artystki metodę opracowywania gotowego materiału zdjęciowego. Tylko w nielicznych przypadkach wykorzystuje go bez wprowadzania zasadniczych zmian("Okno"). Zazwyczaj przetwarza obraz uchwycony okiem kamery, kadruje go, multiplikuje, wyczarowując fantastyczny, jakby wysnuty z sennych rojeń i starych legend, obraz zamczyska. Dyskretnie, ale z wyczuciem, wprowadza kolor, powierzając mu rolę reżysera tajemniczych klimatów. W grafikach Wandy występuje też architektura, nie mająca analogii wśród konkretnych obiektów. Wieżowce zredukowane do najprostszego znaku- wydłużonego prostokąta naznaczonego perforacją okien. Całkowicie anonimowe. Pną się ku górze z pychą współczesnej Wieży Babel. Lewitują w powietrzu, zostawiając w dole swe niepewne odbicie ( "Ten świat" 1 i 2, 2000 r.).
Interesującą grupę tworzą prace bliskie abstrakcji, lub używając trafniejszego terminu- sztuki nieprzedstawiającej. Dominują w nich rozstrzygnięcia dotyczące kompozycji, koloru, struktur. Spotykamy rozwiązania, które pozwalają zapomnieć, że mamy do czynienia z grafiką komputerową, a nie z odbitką uzyskaną tradycyjną metodą. Złudzenie faktury bywa tak silne, że ma się ochotę dotknąć powierzchni w poszukiwaniu nieistniejącego reliefu. Takie wrażenie towarzyszyło mi przy oglądaniu prac z cyklu"Struktury" (2002 / 2003 r.), który lubię szczególnie. W grafikach tworzących serię występują te same elementy: zakomponowany w pionie, rytmiczny układ poziomych twardych form i kontrastujące z ich geometrycznym chłodem- formy amorficzne, puszyste. Zmieniona kolorystyka i techniczne zabiegi ( jak powtórzenie kompozycji w wersji negatywowej dla uzyskania wrażenia druku wgłębnego), nadają pracom indywidualny charakter. Co ważne, grafiki te pomimo swej odmienności, pięknie współbrzmią w ramach tryptyku.
Wspomniałam już wyżej, że w twórczości Wandy Badowskiej-Twarowskiej tematy, z którymi łączy ją więź emocjonalna, stają się przedmiotem długoletnich studiów. Ta uwaga w szczególny sposób dotyczy prac zrodzonych z autentycznego zauroczenia sztuką baletową.
" Moja przygoda z tańcem zaczęła się wiele lat temu Fascynację nim niewątpliwie obudził we mnie oglądany po raz pierwszy w życiu balet, a przede wszystkim niezapomniana, pełna ekspresji postać Rotbarta, tańczona przez Gerarda Wilka, a także kilka lat później młodziutka Ewa Głowacka w pełnej dramatyzmu partii Giselle.
Coraz częściej temat baletowy pojawiał się w moich kompozycjach plastycznych, ale na stałe zadomowił się dopiero od kilku lat. Na to złożyło się wiele różnorodnych czynników. Rozmowy o tańcu z nauczycielami szkoły baletowej w Warszawie, poznanie osobiście Danuty Kwapiszewskiej- tancerki, malarki i rzeźbiarki, a przede wszystkim, odbywające się podczas Festiwalu "Lądeckie Lato Baletowe" "Spotkania z gośćmi Sławomira Pietrasa" w kawiarni"Maleńka": Ewą Głowacką, Lilianą Kowalską, Olgą Sawicką, Pawłem Chynowskim, Henrykiem Konwińskim, Markiem Różyckim, Emilem Wesołowskim oraz tancerzami Teatru Wielkiego w Warszawie i Poznaniu". (fragment wypowiedzi zamieszczonej w druku towarzyszącym wystawie indywidualnej "Don Kichot i muzy", Opera Śląska w Bytomiu, marzec 2005 r.) Obejrzała dziesiątki spektakli w teatrach i na kasetach video. Ulubione balety oglądała wielokrotnie, aby przekonać się, jakie nowe wartości zdoła wydobyć z dobrze znanego dzieła, kolejna twórcza interpretacja. Systematycznie poszerzała zakres posiadanej wiedzy o sztuce tańca. Poznawała środowisko, utrwalając stare i nawiązując nowe przyjaźnie. Emocje i doznania natury estetycznej, musiały znaleźć odbicie we własnej twórczości. Od dawna zapisywała swoje wrażenia w formie szkiców i rysunkowych notatek noszących ślad przeżytych wzruszeń, ale w pełni wyraziła je dopiero w serii grafik komputerowych zrealizowanych w 2002 roku. "(...) poprzez wrażenia estetyczne, taniec wiąże się, a właściwie stanowi element sztuk plastycznych. Sztuki plastyczne, ze swej strony są statyczne, ale taniec bez dynamiki nie jest możliwy. Próbę powiązania statycznej sztuki plastycznej z dynamiką tańca podjęła Wanda Badowska - Twarowska w cyklu grafik "Impresje baletowe." (Jan Pilawa, Taniec inspiracją sztuk plastycznych, "Super DANCE magazine" nr 5, luty 2004, s. 15-16) Ambitne zadanie nie przerosło artystki. Jako punkt wyjścia dla jego realizacji, wykorzystała fotografie z lat 1988-2002, wykonane osobiście, a także przez Adama Twarowskiego, Małgosię i Andrzeja Jędruchów, oraz pochodzące ze zbiorów prywatnych. Amatorskie, robione "con amore" zdjęcia (4) ulegały w procesie przekształceń całkowitej metamorfozie. Misterium ożywienia zatrzymanych okiem kamery obrazów, dokonywało się przy użyciu środków, którymi dysponują sztuki plastyczne. W ostatecznej wersji kompozycji, obecność fotograficznego pierwowzoru jest zaledwie śladowa, często wręcz niewyczuwalna.
Bohaterami grafik, podobnie jak i późniejszych od nich obrazów olejnych i pasteli, są wyłącznie ci artyści, z którymi łączą ją więzy przyjaźni lub bliska znajomość. Nie wystarczy, że wielekroć podziwiała ich występy, musi też poznać ich psychikę, upodobania, rodzaj temperamentu. W omawianym cyklu znajdziemy grafiki noszące imiona ówczesnych (z 2002r.) absolwentów Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. R. Turczynowicza w Warszawie: Urszuli Bernat, Bereniki Jakubczak, Marty Włodarczyk, Dominika Dudka, Filipa Jędrucha, Rafała Laskowskiego, Miłosza Wajchta i Kamila Warchulskiego. Niezwykłe, pełne ekspresji portrety. Nieczytelne rysy twarzy, świadomie niedokończony rysunek całej postaci, a wszystko po to, aby zogniskować uwagę patrzącego na artyzmie wykonania tanecznej frazy. Wanda świetnie rozumie ruch. Twierdzi, że w każdej chwili może przywołać z pamięci poszczególne jego fazy. Daje temu wyraz w swej twórczości. Ukazuje sylwetki tańczących w  najpiękniejszym momencie niedokończonego ruchu, w charakterystycznym dla danego wykonawcy ułożeniu stóp, dłoni... Niuanse, które sprawiają, że postać, anonimowa w  odczuciu laika ( niestety takiego jak ja...), jest bezbłędnie rozpoznawana przez ludzi ze środowiska baletowego. Dla podkreślenia dynamiki tańca, powiela wizerunek postaci, ukazuje artystów w momencie wtargnięcia wspaniałym skokiem w kadr kompozycji. Światło, niczym teatralny reflektor, wydobywa piękno gestu, tworzy poświatę, przenika ciała tancerek. Kolor zastępuje scenografię, tworzy nastrój, buduje napięcie. Niektóre prace odwołują się do symbolu. "Adagio" (5) poetycka synteza ruchu. W pulsującej aksamitną czerwienią przestrzeni, melodyjnie falują linie. Towarzyszy im taniec cieni. Podobne formy wirują w błękicie ( "Pas de deux"). Wiele prac Wandy Badowskiej- Twarowskiej powstało po obejrzeniu przedstawień baletowych w wykonaniu artystów Opery Śląskiej w Bytomiu. O wzajemnych, serdecznych relacjach, wymownie świadczy fakt, że w niespełna pięcioletnim okresie ( w latach 2002-2005), trzykrotnie prezentowała swą twórczość w stylowych wnętrzach tego teatru. Dotychczas zrealizowała trzy cykle obrazów nawiązujących do spektakli w choreografii Henryka Konwińskiego. Pierwszy z nich powstał w oparciu o "Taniec godzin" z opery Amilcare Ponchelliego "Gioconda", który jak przyznaje sama artystka, wywarł na niej szczególne wrażenie. Następny był "Dziadek do orzechów" Piotra Czajkowskiego, poznany w dzieciństwie dzięki ilustracjom Jana Marcina Szancera. Te wspomnienia zapewne sprawiły, że nie mogła się oprzeć pokusie ukazania bajkowej urody kostiumów. Wreszcie "Don Kichot" L.A Minusa.
Nieco znużona pracą z nowoczesnym, cyfrowym narzędziem, powróciła do malarstwa. Do bezpośredniości gestu, zapachu farby, do wyczuwalnej opuszkami palców, materialności podłoża. Zmiana medium, nie zmieniła ogólnej koncepcji przedstawiania postaci w tanecznym ruchu, ale wzbogaciła ją o efekty, które można osiągnąć jedynie przy pomocy koloru kładzionego pędzlem. Zróżnicowanie plamy barwnej, gradacja tonów i półtonów. Osobiście wyróżniam, balansujące na granicy rysunku i malarstwa, prace wykonane pastelami. Delikatność kreski, jej zróżnicowanie, umiejętność wyczarowywania koloru o ażurowej przejrzystości ... W tym, już i tak zbyt długim wstępie, nie mogę omówić wszystkich, podejmowanych przez artystkę, wątków, treściowych: "... oprócz baletu interesują mnie również inne tematy. Kompozycje, najczęściej figuratywne, przesycone dynamiką, ruchem i światłem o wymowie symbolicznej i treści poetycko-filozoficznej, czasem związane tematycznie z osobami ważnymi dla naszych czasów, historii i kultury: postacią Witolda Gombrowicza, Powstaniem Warszawskim i in." ( fragment cytowanego wyżej wstępu)
Jubileuszowa wystawa Wandy Badowskiej- Twarowskiej, prezentowana w Salonie Biura Wystaw Artystycznych w rodzinnym Ostrowcu Świętokrzyskim, stwarza znakomitą okazję do poznania jej twórczości. Można oczywiście poprzestać na wrażeniach wizualnych, dokonać oceny na podstawie pobieżnej analizy plastycznych walorów prezentowanych prac. Warto jednak sięgnąć głębiej, wyłuskując spod łupiny formy soczysty owoc treści.

(1) Wynaleziona i zastosowana w latach 50-tych przez Stanisława Rzepę odmiana akwatinty wykorzystująca nowy sposób opracowania płyty przy pomocy prądu elektrycznego. Elektrotinta pozwala na osiągnięcie większej niż w akwatincie subtelności i zróżnicowania tonów.
(2) Wanda Badowska-Twarowska jest autorką licznych plakatów; projektuje billboardy, okładki, znaki graficzne itp.
(3) Praca uzyskała Nagrodą Rektora ASP w grudniowej edycji konkursu Grafiki Warszawskiej1998 r.
(4) Prawie nigdy nie korzysta z fotografii wykonanych przez profesjonalistów. Woli spontaniczne, powstające z autentycznej, wewnętrznej potrzeby, zdjęcia amatorskie.
(5) " w balecie klasycznym forma baletowa, liryczny taniec solistki z partnerem w powolnym tempie, polegający na harmonijnym szeregowaniu póz". ("Encyklopedia muzyki", Wydawnictwo PWN, Warszawa 1995, s. 12) "

Maria T. Krawczyk - wstęp do katalogu